piątek, 17 czerwca 2011

Presja?

Pracujesz u kogoś w sklepie/na stoisku i pod warunkiem, że nie masz ogromnej prowizji od sprzedaży - nie czujesz na sobie presji. Bo i tak podstawa będzie, więc po co się wysilać. Brak tej świadomości, że Twoje życie w 100% zależy od tego, ile uda Ci się sprzedać, przy jednoczesnym dbaniu o każdego Klienta z kulturą i uśmiechem.
Czasy 'Klient nasz pan' minęły. I to, że stoję na targowisku nie znaczy, że można mnie zmieszać z błotem. To samo mam do powiedzenia na temat urzędów (zdarzyło mi się pracować w takowym, przy obsłudze petentów... może innym razem...).


Osoba handlująca na targowisku jest w pracy. To jej miejsce, za którego rezerwację (w większości przypadków) płaci okresowo. Ty też pracujesz w miejscu, za które ktoś opłaca czynsz i rachunki. Do tego pogoda... handlarz pracuje na dworze czy śnieg, czy deszcz, czy skwar. I już słyszę głosy "ja też dojeżdżam do pracy bez względu na aurę". Ale pewnie pracujesz pod dachem? I raczej w pomieszczeniu ogrzewanym/z klimą? A teraz komentarze typu "sami sobie wybrali takie zajęcie, niech nie marudzą". Po pierwsze: o każdym można takie słowa powiedzieć. Ale i tak wszyscy marudzą! Po drugie: a Ty? Też poszedłeś do swojej wymarzonej pracy? Pracujesz w wyuczonym zawodzie? Albo chociaż zbliżonym do kierunku kształcenia? Nawet jeżeli tak - nie usprawiedliwia to chamstwa. Też mam wyższe wykształcenie, wiem jak wyglądają poszukiwania stałej pracy. Przeprowadziłam się do większego miasta z nadzieją na lepszych, bardziej otwartych ludzi i stabilne zatrudnienie chociaż trochę powiązane ze zdobytym doświadczeniem. Przeliczyłam się i po 1,5 roku weszłam w handel. Siedzę w nim ponad drugie tyle i staram się nie narzekać. Ale czasami się nie da...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz