piątek, 17 czerwca 2011

Początek

Już nie mogę. Muszę napisać kilka słów na temat handlu. Który ostatnimi czasy straszliwie podupadł. W pojęciu niektórych ludzi, będąc "handlarą" przez dwa lata, co ja się mogę na tym znać? Może i prawda, może się nie znam. Ale pewne prawidłowości kłują w oczy i ciężko na nie nie zwrócić uwagi. Zarówno po stronie Kupujących, jak i Sprzedających. Jako, że ci drudzy to moja strona, na razie skupię się na Kupujących. Klientach. Naszym szczęściu, radości i mile spędzonym czasie, a czasami zupełnie niepotrzebnych i niezrozumiałych nerwowych chwilach.


Według mnie każdy, absolutnie KAŻDY, choć przez minimalny czas w swoim życiu, powinien próbować utrzymać się z handlu. Nie mówię tego, bo jestem wredna, zawistna i chcę, aby wszyscy mieli gorzej. Zajęcie się sprzedażą może wiele nauczyć. Nie będę tutaj namawiać na zakładanie własnej firmy, nie będę też twierdzić jakie to proste oraz przyjemne. Praca na własny rachunek, bycie sobie szefem to ze skrajności w skrajność - duże plusy i takież minusy.


Mówię tutaj o pewnego rodzaju eksperymencie - zbierz swoje niepotrzebnie zalegające graty (ciuchy, ozdoby z mieszkania, biżuterię, kosmetyki itd), wywieź na pobliskie targowisko, bazar i po prostu obserwuj. Stań na chwilę po drugiej stronie stołu i przyglądaj się zachowaniu swoich potencjalnych Klientów. I uwierz mi już teraz - niejednokrotnie woła to o pomstę do nieba...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz